Przygoda na plaży – opowiadanie erotyczne

Był upalny sierpniowy poranek. Poprzedniego wieczora zaszaleliśmy ze znajomymi w miejscowej knajpie, ale dziś byłam jedyna osoba, która nie mogła wygrzebać się z łóżka na czas. Zaplanowaliśmy na dzisiaj wycieczkę do pobliskiej winiarni. Jechało się do niej autobusem jakieś 20 kilometrów. Ponieważ w głowie huczało mi jeszcze po wczorajszym morzu alkoholu, bez wahania wybrałam łóżko. Po ich wyjeździe spalam jeszcze godzinkę, gdy wstałam była już jedenasta, a palące słonce wysoko na niebie. Przeciągnęłam się jak kotka, wzięłam orzeźwiający prysznic i zapakowałam torbę na plażę. Byłam sama i postanowiłam wreszcie odważyć się na ten krok- opalać się topless. Do tej pory na plażę chodziłam zawsze w towarzystwie mojej paczki- czterech chłopaków i dwóch dziewczyn, wszyscy w wieku 22-31. To ja byłam ta najmłodsza. Dodam, ze wszyscy byliśmy singlami i już po kilku dniach mieszkania we wspólnie wynajmowanym domku co niektórzy zbliżyli się do siebie bardzo…Nie żeby od razu powstały pary, ale mogłabym przysiąc, ze Marcin z Ania już kilka razy jednocześnie zniknęli z pola widzenia. To oczywiście rozpalało moja wyobraźnię, atmosfera rozluźniała się, ale z drugiej strony nie miałam ochoty na niezobowiązujący seks z kimś z kręgu znajomych. Jeśli one-night-stand to tylko z obcym- to była moja dewiza. Żadnych zobowiązań. Ale wracając do rzeczy… Żeby nie złamać postanowienia, nie wzięłam góry od bikini. Postanowiłam udać się na plaże jak prawdziwa dama- założyłam eleganckie klapki, brazylijskie turkusowe majteczki, takie, które ledwo co zakrywają cipkę, zaczesałam włosy do tylu, wtarłam w ciało oliwkę. Naoliwiłam mój brązowy brzuszek i blade piersi. Masowałam je przez chwile lekko, unosiłam do góry…To było takie rozkoszne uczucie, aż poczułam mrowienie w kroczu. Zaczęłam zaciskać mięśnie cipki, czułam, jak wargi sromowe ślizgają się zroszone moim śluzem…Byłam już lekko podniecona. Pomyślałam, ze na plaży (która była właściwie dzika, przychodzili tam tylko ludzie z okolicznych domków) tez mogę się podotykać, znajdę jakiś grajdołek, wyzywająco rozciągnę się w słońcu (bo i tak nikt nie będzie widział;) i…Wiec do dzieła. Idąc na plażę przykryłam jednak biust ręcznikiem. Moje sutki stały na baczność, nie chciałam, żeby ktoś mnie tak z falującą piersią zobaczył na drodze. Cieszyłam się, ze jestem sama, przy chłopakach nigdy bym się na to nie odważyła. I tak zauważyłam, ze gapia się na moje ciało, gdy jesteśmy już po kilku drinkach bez żenady łapią mnie za tyłek, Marcin ostatnio nawet niby przez przypadek otarł kantem dłoni o mój biust…Nie powiem, ze mi się to nie podoba, ale doprowadza mnie to do szaleństwa- a na seks sobie z nim nie chce pozwolić. Pracujemy razem- to chyba wszystko wyjaśnia… no wiec jestem na plaży, wybrałam miejsce przy drzewach, na słońcu, ale tak, ze w każdym momencie mogę się cofnąć pod chroniący cień. Rozłożyłam matę, akcesoria, podłożyłam ręcznik pod plecy, tak, żeby wygodnie czytało mi się książkę. Miałam szczęście- plaża była prawie pusta, jakieś sto metrów dalej była tylko matka z dwoma dzieciaczkami, kilka par, ale kiedy się położyłam, nikt mnie nie mógł widzieć. Czułam się jak królowa plaży! Przeciągnęłam się, przeczesałam dłonią włosy, po chwili leżenia moje ciało było już przyjemnie nagrzane…zaczęłam masować moje piersi, aksamitne w dotyku, pachnące olejkiem…szybko skoncentrowałam się na samych brodawkach, były takie spiczaste, kręciłam nimi w prawo i w lewo, moja cipka jakby błagała, żeby ja dotknąć, ale postanowiłam doprowadzić się na jak najwyższe obroty przez sam masaż moich piersi. Majtki były już wilgotne. Znacie to uczucie, gdy krocze sztywnieje od rozkoszy? Byłam już prawie w siódmym niebie…Wtedy zobaczyłam dwie zbliżające się postacie. Byli już dosyć blisko, nie wiem, ile widzieli, ale na pewno moje dłonie na piersiach. Słonce świeciło mi w twarz, wiec na początku rozpoznałam tylko dwie dobrze zbudowane, umięśnione sylwetki. Usiedli jakieś dziesięć metrów ode mnie. To jest normalne na plaży, ale na zatłoczonej plaży, gdzie trudno znaleźć pusta plamę, a nie na tym pustkowiu! Ale w pewien sposób było to przyjemne…Dwóch mężczyzn, których może podniecał mój widok…Odsłoniłam piersi i udawałam, ze opalanie z cyckami na wierzchu to dla mnie żadna nowość. W duchu śmiałam się sama z siebie, trochę jak mała dziewczynka, która udaje dorosłą. To byli dwaj młodzi Murzyni, na jeden około 23 lat, drugi trochę starszy- po trzydziestce. Mieli cudowna hebanowa skore, umięśnione ciała, a na nich tylko wąskie slipki. Usiedli tak, ze widziałam ich przed sobą. Skierowani w moja stronę. Widziałam, ze patrzą na mnie, rozmawiają, uśmiechają się. Odesłałam uśmiech, wydawali się bardzo sympatyczni. Gdy zobaczyli, ze tez się uśmiecham, podnieśli się i zaczęli iść w moja stronę…W miarę jak się zbliżali, coraz wyraźniej rozpoznawałam gigantyczne kształty uwypuklające ich slipy. Słyszałam oczywiście, ze Murzyni maja ogromne penisy, ale żadnego nie miałam jeszcze okazji podziwiać na żywo…Oderwałam szybko wzrok od ich kroczy, pomyślałam, ze zachowuje się jak napaleni chłopacy z mojej grupy. Dosiedli się i przedstawili. Mike i Kevin. Porozumiewaliśmy się po niemiecku. Tez byli na wakacjach, ale tylko w dwójkę. Poruszali się samochodem i robili, na co akurat mieli ochotę. Dziś mieli ochotę na plaże. Spytali, czy mogą mi dotrzymać towarzystwa- ok., zawsze raźniej…Porozmawialiśmy jeszcze kilka minut- typowy small talk- pogoda, tutejsze jedzenie, skąd jestem. Było milo, zapomniałam, ze siedzę pół naga ze sterczącymi cycami wycelowanymi w dwóch rosłych Murzynów…Zniknęło cale moje zażenowanie. Gdy po kwadransie skończyły się nagle tematy do rozmowy, rozłożyliśmy się po prostu na naszych matach i rozkoszowaliśmy się słońcem. Ja leżałam w środku. Co chwila spoglądałam katem oka na ich nagie torsy, święcące w słońcu, miałam ochotę je dotknąć, pogładzić…ale nie wiedziałam jak zareagują, nie chciałam się wygłupić. Leżałam wiec nadal w milczeniu. Po jakimś czasie Kevin (ten starszy) spytał: -Masz może jakiś krem do opalania? -Mam oliwkę, może być? -Jasne, dawaj. Nasmarujesz mi plecy? Trochę mnie to zdziwiło, myślałam, ze Murzyni nie potrzebują żadnej ochrony przed słońcem, oczywiście te głupie przemyślenia zachowałam dla siebie. Kevin usiadł przede mną, miedzy moimi rozłożonymi nogami. Zaczęłam nacierać jego muskularne plecy. Były szerokie, musiał na nie długo pracować na siłowni. Mike tymczasem tez usiadł i obserwował nas tylko. Gdy skończyłam plecy, Kevin sięgnął nie zmieniając pozycji do tylu po moje ręce. Wyciągnął je przed siebie i położył na swojej klacie! To mnie tak zaskoczyło, ze nawet nie zaprotestowałam. Obejmowałam go teraz od tylu, moje piersi kleiły się do jego pleców. Zastygłam w tej pozycji, moje ręce obejmowały jego cudowna klatce. Oboje zaczęli się śmiać, a Kevin powiedział: -Doczeka się moja klatka tej oliwki czy nie? A wiec o to mu chodziło…Ok. chłopcze, pomyślałam, chciałeś wiec masz. I powtórzyłam masażyk, tym razem z przodu. Moje sutki nabrzmiały, były teraz twarde jak orzech i bezczelnie tarłam nimi plecy Murzyna. Cipka przywarłam do jego pośladków, zastanawiając się, czy wyczul ich wilgoć. Byłam już bardzo napalona, bardziej niż rano w domku. Mężczyźni nie odzywali się słowem. Płynnym ruchem przemknęłam ręka z jego klatki na boski brzuszek. Był taki twardy…Przez chwile wachałam się, potem wykorzystałam trik moich kumpli- niby przypadkiem przeleciałam ręka po jego kroczu…Musiałam, po prostu musiałam się przekonać, czy to tylko mnie ta cala sytuacja doprowadza do wrzenia! I poczułam go…był już napęczniały, stwardniały, moje soki momentalnie puściły, jeszcze mocniej przywarłam cipka do niego, to ścisk w kroczu był nie do wytrzymania…Kevin nadal nic nie mówił. Czy chciał sprawdzić moja cierpliwość? Odwróciłam głowę, żeby spojrzeć na Mike´a. Był bez slipek. Siedział uśmiechnięty i ściskał w ręku największego ptaka, jakiego w życiu widziałam! Był czarny, taki naprężony, dumnie sterczący…Kevin Tymczasem „wyrwał się” z moich objęć i powiedział: – To chyba teraz twoja kolej… Tym razem to on usiadł za mną, nic nie powiedziałam, wiec uznał to za przyzwolenie. Wlał sobie na rękę trochę oliwki i zaczął wcierać ja w mój biust…w jego ogromne dłonie mieściły się z powodzeniem moje jędrne cyce. Ugniatał je, a ja odchylałam z rozkoszy głowę na jego pierś. Kiedy jeszcze przysunął się bliżej i poczułam na tyłku jego wielkie i twarde prącie, nie wytrzymałam…odchyliłam gwałtownym ruchem moje majtki i zanurzyłam palce we własnej wilgoci…łechtaczka była chyba grubsza niż mój palec, miałam wrażenie, ze zaraz eksploduje! Tymczasem Mike stanął przede mną, przed moja twarzą bujał się jego wielki, czarny fiut, zaczął się masturbować. Trudno mi było Wierzyc własnym oczom, ale jego penis jeszcze bardziej urósł…Teraz był już w całej, ponad dwudziestocentymetrowej okazałości. Mike złapał mnie za brodę i szepnął: – Na pewno chcesz go wziąć do buzi…Widziałem jak na niego patrzyłaś suko…possiesz go trochę? W tej chwili nie odmówiłabym mu niczego…Zaczął najpierw delikatnie pocierać główka moje usta. Rozwarłam je szeroko, chciałam, żeby pieprzył mnie tak głęboko jak to możliwe…oczywiście przy jego rozmiarach wszedł może do ¾…ale to i tak mi wystarczyło…ssałam go intensywnie, pieściłam językiem aksamitna skore jego członka, co chwila wypluwałam go i próbowałam wessać oba jądra…Tymczasem Kevinowi znudziło się chyba masowanie, przestał i zwrócił się do przyjaciela: – To chyba możemy już przejść do rzeczy… Od tej chwili nikt nie pytał mnie już o zdanie… Ale powtarzam, byłam tak mokra i rozpalona, ze zrobiłabym wszystko, żeby wreszcie poczuć te czarne pały w moim wnętrzu….Murzyni czytali najwyraźniej w moich myślach. Mike wyjął swojego nabrzmiałego penisa z moich ust. Położył mnie na boku, zdjął mi majtki i wepchnął swoja maszynę do tylnej dziurki. Powitałam to okrzykiem rozkoszy…Podniosłam nogę i spojrzałam błagalnie na Kevina: – Proszę, zerznij mnie od przodu… Kevin nie dawał się prosić. Wreszcie ujrzałam jego fiuta- tez niemałych rozmiarów, wiedziałam, ze nie będę żałować…On ułożył się przede mną, tak, ze leżałam miedzy dwoma wielkimi, napalonymi Murzynami, którzy posuwali mnie jak dwa tłoki, jeden wchodził, jeden wychodził. Mike natarł mój odbyt oliwka, tak ze rzniecie odbywało się z przyjemnym poślizgiem. Podniecenie wzięło góre nad rozsądkiem- wiedziałam, ze nie jesteśmy sami na plaży, ale krzyczałam już bez oporów: -Zerznijcie mnie! Szybciej!- dyszałam z trudem Orgazm, nie, fala orgazmu zalała mnie, czułam ze opadam w nicość, zamknęłam oczy i dałam się ponieść temu uczuciu…a oni nadal mnie ruchali, ich energia nie słabła, moje spazmatyczne skurcze jakby podwoiły ich potencje…W pewnym momencie, prawie jednocześnie, wyciągnęli gwałtownie swoje pały i przewrócili mnie na plecy…Moja twarz zalały fontanny z dwóch czarnych kurków, lepka ciecz uderzała ciepłymi strumieniami moje sutki, otworzyłam szeroko usta, chciałam żeby widzieli, jak łaknę ich soku…Potem zaczęli masować sflaczałymi penisami moja twarz…byłam wyczerpana i leżałam na wznak, pozwalając, żeby sperma ściekała z biust na brzuch…Słonce grzało niemiłosiernie, ale potęgowało to tylko moja rozkosz…zasnęłam. Obudził mnie chłodny powiew wiatru. Leżałam całkiem sama, tylko zaschnięta na piersiach sperma przypominała o tym, co zdarzyło się tego popołudnia.